Motywem przewodnim będzie książka pt. „Asiunia”. To wzruszająca opowieść o wojnie widzianej oczami dziecka, oparta na wspomnieniach samej autorki. Spotkanie będzie dostępne w serwisie Facebook biblioteki . Joanna Papuzińska – prozaik i poetka, wykładowca na Uniwersytecie Warszawskim. Debiutowała, gdy miała 17 lat. Od tego czasu wydała kilkadziesiąt książek i zbiorów wierszy zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. Jest laureatką bardzo wielu nagród, z których najbardziej sobie ceni Order Uśmiechu. Urodziła się w Warszawie i mieszka tu do dziś. Można ją spotkać w jej ukochanych dzielnicach – w Śródmieściu i na Ochocie. Lubi opowiadać o swoim dzieciństwie, a książką najbliższą jej sercu są „Darowane kreski”, w której dzieli się z czytelnikiem tym, jak mała Asia widziała świat. (Źródło: Wydawnictwo Literatura) Wydarzenie zostało dofinansowane ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury. źródło: Biblioteka Publiczna w Juchnowcu Kościelnymoprac.: Aneta Kursa
To tytuł projektu realizowanego przez Bibliotekę Publiczną w Juchnowcu Kościelnym. Jego celem jest przywrócenie „do łask” uczniów nielubianych lektur szkolnych. W ramach wydarzenia Gminna Biblioteka Publiczna w Juchnowcu Kościelnym zaprasza w piątek 27 maja o godz. 11:00 na spotkanie autorskie online z pisarką Joanną Papuzińską
…i metodologii badań literackich. Albo o tym, dlaczego nie zawsze się ze sobą zgadzamy – pomimo tego, że wszyscy mamy rację Pytanie postawione w tytule tego artykułu słyszałeś na pewno wielokrotnie w toku szkolnego poznawania literatury. W szczególności pytanie to pojawiało się przy okazji omawiania tekstów poetyckich. Myślę też, że nie pomylę się zbyt mocno, jeśli założę, że znasz anegdotę o Wisławie Szymborskiej, która analizując i interpretując swój własny wiersz, nie do końca „wstrzeliła się” w klucz odpowiedzi. Skąd te problemy w analizie i interpretacji utworów literackich, skąd ta walka ucznia, a w późniejszym czasie dorosłego już człowieka, o prawo do własnego odczytania utworu…? Skąd wziął się ten problem i w jaki sposób go rozwiązać w pracy nad literaturą i warsztatem pisarskim? Na te pytania postaram się odpowiedzieć w niniejszym tekście. Nie ma on charakteru naukowego, nie jest moją aspiracją dokonywanie szczegółowej analizy filozofii literatury czy metodologii badań naukowych. Chciałbym jedynie zaznaczyć w nim pewne kwestie, które mogą rozjaśnić czy zaproponować sposób myślenia o literaturze – o tym, jak jest zbudowana i jak funkcjonuje w umyśle twórcy, odbiorcy czy badacza. Wierzę, że to, co znajdziesz w poniższym artykule, pozwoli ci na bardziej świadome funkcjonowanie w życiu literackim. By zrozumieć pewne kwestie, ważne z punktu widzenia tego artykułu, musimy cofnąć się do lat sześćdziesiątych dwudziestego wieku, w którym to największy swój rozkwit, a jednocześnie początek kryzysu miała metodologia badań literackich zwana strukturalizmem. Nawet jeśli nigdy nie spotkałeś się z tą nazwą, z pewnością metodologia ta jest ci dobrze znana z lat szkolnych. Strukturalizm, którego zaistnienie w literaturoznawstwie zawdzięczamy przede wszystkim szwajcarskiemu językoznawcy Ferdinandowi de Saussure’owi, jest sposobem opisu języka oraz procesów i związków w nich zachodzących. Prace badacza, jako że był językoznawcą, skupiały się głównie na tej dziedzinie filologii, jednak szybko dostrzeżono możliwość przeniesienia ich na grunt innych dziedzin literaturoznawstwa, w tym na grunt badań teoretycznoliterackich. Koncepcja de Saussure’a zakłada, że język jest systemem norm pozwalających na porozumiewanie się. Badania uznanych teoretyków, takich jak Roland Barthes, Jan Mukařovský, Tzvetan Todorov, a w Polsce w szczególności Janusz Sławiński, Aleksandra Okopień-Sławińska, Michał Głowiński czy Edward Balcerzan (wszystkie te nazwiska na pewno znane są polonistom, bo teksty tych badaczy stanowią często podstawę poznawania zagadnień teoretycznoliterackich w toku studiów), pozwoliły przenieść to, co de Saussure zbudował na potrzeby językoznawstwa, na grunt badań nad utworami literackimi. I w ten oto sposób rozwinęła się w latach sześćdziesiątych metodologia badań literackich, która zakładała, że literatura jest pewnym systemem zbudowanym z – dających się pogrupować i zhierarchizować – struktur. Każdą z nich należało zdefiniować i opisać, uszeregowując ją w stosunku do innych. Zatem zawsze kiedy myślimy o utworze literackim przez pryzmat tego, że jest to jakaś struktura, myślimy o literaturze w sposób strukturalistyczny. A struktura musi składać się z pewnych elementów, takich jak chociażby świat przedstawiony i istniejący w nim bohaterowie (pierwszo-, drugoplanowi oraz epizodyczni), miejsca akcji, czas akcji, wydarzenia, wśród których możemy rozróżnić te należące do fabuły oraz te budujące nam akcję utworu. Podejście strukturalistyczne stosujemy też wtedy, gdy dokonujemy analizy osoby mówiącej/opowiadającej w tekście literackim. Jest to też sposób badania utworu literackiego, który zakłada, że każdy element wchodzący w zakres całego systemu niesie ze sobą jakieś znaczenie. U podstaw teorii de Saussure’a stoi też to, że pewna reprezentacja językowa (element znaczący) ma swoje pojęcie (element znaczony). W badaniach literackich zależność ta będzie ważna w kontekście znaczeń nadawanych przez autora utworu, a więc osadzonych w tekście. Należy podkreślić też to, że pomimo tego, że strukturaliści zajmowali się relacjami pomiędzy autorem i czytelnikiem (relacja nadawca–odbiorca), to w myśli tego nurtu przyjmuje się kategorię odbiorcy potencjalnego, skupiając się głównie na samym dziele. Stąd więc w obszarze zainteresowań badacza korzystającego z metodologii strukturalnej będzie nie to, co czytelnik zinterpretował i odczytał na podstawie swojego doświadczenia, jego wrażliwość czy kompetencje, ale to, co potencjalnie w utworze się znajduje (tj. co zostało tam zagnieżdżone przez autora). Strukturalizm to też sposób badania literatury, którego zadaniem jest umieszczenie utworu w szerszym procesie historyczno-literackim oraz na tle innych utworów wpisujących się w analogiczne cechy (np. gatunkowe). Jeśli więc przeanalizujemy powyższe wyznaczniki metodologii strukturalnej, bez problemu odnajdziemy w nich przebieg analizy i interpretacji utworów literackich oraz nauki o literaturze, jaką „funduje” nam polski system edukacji. Przy czym od razu podkreślę, że nie jestem tego przeciwnikiem i byłbym daleki od krytyki strukturalizmu jako podstaw nauki o literaturze. Myślenie systemowe o literaturze ma swoje wielkie zalety i z pewnością w procesie edukacji polonistycznej pozwala na sprawdzenie wiedzy i umiejętności ucznia na podstawie mierzalnych kryteriów (czyli nie na podstawie „widzimisię” nauczyciela). Oferuje też uczniowi wizję utworu jako uporządkowanego, konkretnego systemu, co w przypadku zdobywania podstaw wiedzy jest niezwykle ważne, w szczególności dla tak abstrakcyjnej dziedziny, jaką jest literatura. Zupełnie też odrzucam argument wskazujący na przestarzałość tej metody badania. Badając utwór literacki z wykorzystaniem narzędzi strukturalistycznych, łatwiej też uczyć się procesu interpretacji tekstu. Na pierwszy plan bowiem wysuwa się to, co w tekście potencjalnie się znajduje, co zostało tam umieszczone przez autora, a nie cała złożona psychika i empiria odbiorcy, który może każdy utwór odczytać we właściwy sobie sposób. Myślę, że w tym miejscu może pojawić się uśmiech na twarzach tych czytelników, którzy choć raz doświadczyli zarzutu nadinterpretacji. Niejako w opozycji do strukturalistycznej metody badań literackich stoi poststrukturalizm, który wyrósł na bazie krytyki tej pierwszej. Jego początki datowane są na czas, gdy strukturalizm święcił jeszcze swoje największe triumfy (1966 rok, choć należy pamiętać, że ważne teksty utrzymane w metodologii strukturalizmu pojawiały się w badaniach literackich jeszcze w latach osiemdziesiątych). Wśród nazwisk, które należy odnotować jako mające największy wkład w rozwój myślenia poststrukturalistycznego, wymienię Jacques’a Derridę, Michela Foucaulta i, wspomnianego już wcześniej, Rolanda Barthesa. Ten pierwszy – dzięki swojej teorii dotyczącej dekonstrukcjonizmu, zakładającego między innymi wielość możliwych odczytań i interpretacji języka i wytworów kultury – stanął u podstaw filozoficznych poststrukturalizmu w badaniach literackich. Przeniósł punkt ciężkości z autora oraz tego, co on umieścił w utworze i co potencjalnie może dzięki działaniu pisarza ujawnić się czytelnikowi w toku lektury, na samego odbiorcę. Myśl Derridy zakładała, że każdy sąd o utworze, bez względu na to, czy pochodzi od czytelnika o niewyrobionym guście i kompetencjach, wybitnego badacza czy od samego autora – ma dokładnie tę samą wartość, nie jest w żaden sposób bardziej uprzywilejowany od innych, składa się na zbiór tekstów/sądów podlegających interpretacjom i jednocześnie interpretujących dany utwór. Ten tok rozumowania w swoich pracach kontynuował Roland Barthes, krytykując między innymi strukturalistyczne naukowe narzędzia (jego zdaniem zbyt ścisłe dla opisu sztuki literackiej). Postulował o zamianę nauki w tworzenie, a naukowca w pisarza. Ważnym elementem jego prac i wystąpień było wskazywanie na fakt oderwania dzieła od autora w momencie jego upublicznienia oraz przekazania do lektury, a także koncepcja indywidualnego odczytania i „tworzenia się” dzieła w toku takiej indywidualnej lektury. Taki tok rozumowania zakładał także oczywiście całkowitą swobodę w odbiorze utworu, a więc dopuszczał jako trafne, właściwe wszystkie interpretacje. Ten sposób badania utworów literackich z pewnością bliski jest uczniowi, który buntuje się przeciw zarzutowi nadinterpretacji, wskazując, że przecież on w taki, a nie inny sposób zrozumiał utwór i ma do tego prawo. Czy tak rzeczywiście jest? Oczywiście, że tak, o ile przyjmiemy jako podstawę naszych badań i dyskusji o literaturze nurt poststrukturalistyczny. Kto ma więc rację w tym trwającym od wielu lat sporze o to, jak tak naprawdę odczytywać utwór literacki? Odpowiedź na podstawie przybliżonych powyżej pojęć z zakresu nauk humanistycznych chyba nie zaskoczy. Rację będzie miał zarówno strukturalista, niezgadzający się na dowolne odczytanie i interpretację utworu, gdyż za punkt wyjścia i paradygmat obierze to, że w utworze istnieją takie sensy, jakie umieścił w nich autor, więc prawidłowe może być jedynie odczytanie utworu zgodnie z tymi właśnie sensami, jak i poststrukturalista, który wskaże własną interpretację zbudowaną na bazie jednostkowego, właściwego tylko jemu, doświadczenia życiowego, wrażliwości, wyobraźni czy kompetencji czytelniczych. Każdy z nich użyje bowiem innej metody badania i opisu literatury. Każdy z nich przyjmie inny punkt wyjścia dla wysuniętych tez i wniosków. A jak sprawa wygląda od strony pisarza, a nie literaturoznawcy? Myślę, że bardzo podobnie. Z jednej strony na pewno znajdziemy pisarzy, którzy pragną tego, by ich utwór dawał ludziom swobodę, uwalniał uczucia i emocje, pobudzał fantazję w każdym możliwym obszarze, by każdy z czytelników znalazł w utworze coś dla siebie, odkrył go na swój sposób. Z drugiej strony myślę, że nie trzeba daleko szukać, by odnaleźć takich twórców, którzy swoją rzemieślniczą pracą starają się ukuć utwór o złożonej fabule, ciekawych postaciach i nietuzinkowej fabule, w której świadomie zagnieżdżą określone, przemyślane przez siebie emocje, wartości, problematykę, wizję świata i zależy im na tym, by czytelnik docenił ich właśnie za to, że odnalazł w utworze ten zamknięty i ukryty pod słowami przekaz, jaki autor kieruje do odbiorcy. Wśród pisarzy myślących o swojej pracy przez pryzmat narzędzi strukturalistycznych odnajdziemy takie poglądy jak na przykład postulat całkowitej kontroli nad przebiegiem fabuły czy bohaterami, wszak dla strukturalisty jest to pewna struktura w toku utworu, a struktura ma to do siebie, że jest budowana z nazwanych i znanych elementów, trudno więc o to, by bohater w jakikolwiek sposób „zaskoczył” swego stworzyciela. Pisarz strukturalista z pewnością też będzie przywiązywał większą wagę do świadomego poruszania się w obrębie gatunków, a także świadomego ich łączenia w procesie budowania utworów eklektycznych genologicznie. Pisarz poststrukturalista będzie pozwalał sobie w procesie twórczym, a właściwie wytworom swojej wyobraźni, na większą swobodę, będzie „wsłuchiwał się” w to, co do niego mówią, obserwował to, jak się zachowują, dopuszczał już na etapie kształtowania utworu jego większą niezależność od autora. Będzie też w sposób bardziej intuicyjny, podyktowany tym, dokąd prowadzi go myśl twórcza, a nie zaplanowany schemat/system, łączył ze sobą gatunki i odmiany (warto wspomnieć, że popularne już od wielu lat łączenie gatunków czy mieszanie stylów związane jest z cechami postmodernizmu, w literaturoznawstwie łączącego się bardzo z myślą poststrukturalistyczną). Pewnym kierunkiem wartym analizy, której jeszcze nie dokonałem ze względu na mnogość zajęć przy tworzeniu i prowadzeniu kursów Warsztatu Pisarza, jest także geograficzne zainteresowanie obiema metodologiami, należy bowiem zauważyć, że strukturalizm związany jest przede wszystkim z badaniami w ośrodkach europejskich i tu znajdował swoich najważniejszych propagatorów. Poststrukturalizm z kolei znalazł bardzo podatny grunt za oceanem (pomimo tego, że jego najwybitniejsi twórcy i badacze również związani byli z Europą), gdzie badania strukturalistyczne właściwie nie istniały, a przynajmniej nie były na tyle popularne, by warte to było odnotowania. Ciekawym zajęciem w moim odczuciu byłoby zatem przeanalizowanie treści podręczników czy poradników pisarskich, których autorami są Amerykanie i Europejczycy, w celu poszukiwania różnic metodologicznych, o których wspomniałem w tym artykule. Wierzę, że kiedyś znajdę na to czas, o ile ktoś mnie nie uprzedzi. Wojciech Elszyn
W ten sposób Platon, autor Obrony wyraził podziw dla swego mistrza i pogardę dla jego sędziów. Platon przez osiem lat był uczniem Sokratesa i jego nieodłącznym towarzyszem. Obrona to fragment Dialogów tego filozofa, w którym opisał on proces Sokratesa. Skazano go na śmierć za demoralizację młodzieży i bezbożność. Wątek: Co autor miał na myśli ? (Przeczytany 4182 razy) Nabyłem ZX81, ładnie zachowany, świadomie nabyłem go z niedziałającą klawiaturą. Cena 30zł, w tym zasilacz. Rozebrałem żeby zobaczyć co z folią, a tu takie cuda:Ma ktoś pomysł na tą radosną twórczość ? Zapisane C= Wygląda mi to na mocno partyzancką na przeróbkę na 8KB pamięci RAM. Zapisane Jeśli tak, to jest opcja aby to przywrócić go do oryginału ? Mam zamiar używać go z Memopakiem 32k. No chyba, że nie będzie się to gryzło Zapisane C= Nie powinno się gryźć chyba. Memopak 32 działa w górnych 32 KB, a RAM wewnętrzny jest w dolnej połówce przestrzeni adresowej. Ale nie wiadomo, czy ten partyzancki dekoder adresów uwzględnia A15. Zrób POKE pod adres 32768 lub wyżej i potem PEEK. Jak dostaniesz wpisaną wcześniej wartość, to znaczy, że się pogryzie z Memopakiem ;-)By to przywrócić do oryginału, trzeba by wywalić tę całą dodaną elektronikę i zamienić 6264 na 6116. « Ostatnia zmiana: 20:07:24 wysłana przez trojacek » Zapisane I tak chyba zrobię, najpierw jednak, muszę zdobyć klawiaturę Zapisane C= A czy to odpala po podłączeniu pod tv , chodzi mi o obraz czy jest dobry(niezniekształcony i jasny) przy wpisywaniu znaków z , że nie masz klawiatury ale wystarczy zwierać lewa i prawą część złącza i zobaczyć jak wygląda treść niektórych zx 81 padały ULA i obraz był ciemny , przy wpisywaniu znaki się zniekształcały i tracił synchronizację itp , wtedy czasami pomagały przeróbki z lm1881 chociaż nie zawsze , a ta przeróbka to chyba faktycznie 8 kb ram ale widzę to pierwszy raz. Zapisane Spectrusie i akcesoria(rożne , przechodnie , nie tylko komputerki) , miałem w rękach ISSUE 1 , Harlequin , poszukuję spektrusia którego zmajstrowałem 28 lat temu , AX81 , ZXUNO , ICOM IC7000 call sign SQ3PLR Klawiatura niebawem dojdzie od Duddiego, póki co obraz jest stabilny, jasny (aż za bardzo) kursor nie jest zniekształcony. Przeróbka jakoś specjalnie mi nie przeszkadza, chociaż przyznam, że wykonanie jest makabryczne. Jeśli nie zaszkodzi memopakowi to niech sobie pytanie - jak sprawdzić ile jest pamięci teraz a ile będzie po podpięciu memopaka? Zapisane C= Jak dobrze pamiętam to w ten sposób sprawdzisz ilość pamięci (max dostępny adres)PRINT PEEK 16388+256*PEEK 16389 Zapisane Spectrusie i akcesoria(rożne , przechodnie , nie tylko komputerki) , miałem w rękach ISSUE 1 , Harlequin , poszukuję spektrusia którego zmajstrowałem 28 lat temu , AX81 , ZXUNO , ICOM IC7000 call sign SQ3PLR Klawiatura wymieniona, sprzęt odpalił, na klawisze reaguje poprawnie, obraz jest OK. Po podłączeniu memopaka niestety są dwa pionowe czarne pasy na ekranie, więc albo memopak jest padnięty (pewności nie mam) albo ta przeróbka mu przeszkadza. Mam kilka taśm z programami, ale na 16k, jedna kaseta jest chyba na LOAD "DEMO" i zatwierdzając na ekranie pojawiają się latające cienkie paski, włączając magnetofon, pojawiają się grubsze, coś tam się niby wczytuje, ale jak się kończy program na taśmie, to komputer wraca "do punktu wyjścia", czyli kursor efektu. Zapisane C= Masz tam 8KB pamięci. Nie wszystkie programy korzystają z całych 16KB. Zapisane ZX/Enterprise/CPC/Robotron/C128D Jutro spróbuję wgrać pozostałe. Dziwi mnie tylko fakt, że zaraz po LOAD.... wyskakują te pasy, żadnego sygnału nie ma wtedy na wejściu. No chyba, że ten typ tak ma editPoszarpane pasy na ekranie to wynik działania ULA i tak ma być. A te grubsze czarne podczas ładowania programu mogą być kontrolą poziomu głośności mnie natomiast reakcja na Memopak32, po podłączeniu na ekranie są dwa szerokie czarne pasy. Czy ktoś się spotkał z takim objawem ? « Ostatnia zmiana: 14:55:18 wysłana przez klauz » Zapisane C=- ሀሊаյуδиж дрեбο
- Ոπθпим уτቤжυծ
Z kolei w strukturalizmie nie pytano już, co autor miał na myśli, tylko w jaki sposób tekst znaczy. Nie chodziło o odkrycie intencji nadawcy, lecz o wyjaśnienie działania skomplikowanego mechanizmu języka, który produkuje znaczenie niezależne od czynników zewnętrznych wobec dzieła.
Skip to contentCO AUTOR MIAŁ NA MYŚLI?CO AUTOR MIAŁ NA MYŚLI?Od dzieciństwa nasze wytwory były oceniane i interpretowane przez innych. Każdy z nas zmagał się z pytaniem: co autor miał na myśli? Nadawano im różne etykiety, co czasami doprowadzało do tego, że zamiast tworzyć zaczynaliśmy odtwarzać. Z czasem nauczyliśmy się, by nasze nieskrępowane myśli i pomysły, zastępować kalkulacją lub inaczej mówiąc racjonalizmem. Odzywający się głos serca odwiecznie toczy spory z głosem rozsądku. Przy czym jeden i drugi potrzebne są w naszym doświadczeniaW szkole podstawowej zaczęłam pisać wiersze. Czasami pisałam jeden za drugim, a czasami jeden przez długi czas. Potem przyszedł moment na kawałek prozy. Słowa łatwo układały się w zgrabne dla mnie zdania. Wszystko tworzyłam dla siebie. Od czasu do czasu otwierałam swój zeszyt i pisałam. Przychodziło mi to naturalnie, z łatwością. Pamiętam, że na klasówkach zawsze wybierałam temat wolny, w którym mogłam pisać o czym chciałam i taki, w którym nie musiałam udowadniać, że znam daną książkę słowo w taki moment na samym początku wchodzenia w nową licealną rzeczywistość, że dostałam z wypracowania słabą ocenę z komentarzem zapisanym dużymi czerwonymi literami „zbyt infantylne”. Musiałam wziąć sobie to mocno do serca, bo przy kolejnych wypracowaniach zaczęłam ważyć swoje słowa. Pewnie pojawiła się nieświadoma potrzeba spełniania oczekiwań, otrzymania dobrych ocen, uzyskania akceptacji. Ponieważ skończyła się możliwość pisania na wolne tematy, a jedynie na te dotyczące omawianej literatury, mogłam to wszystko otrzymać pisząc dokładnie to „co autor miał na myśli”. Przestrzeń na pisanie od serca, wolne myśli, refleksje, pomysły, zaczęła się w mojej głowie zmniejszać. I tak zaczął się tryb odtwarzania, wspieranego czasami opracowaniami, które było dobrze nagradzane, bo zgodne z słówZ łatwością nauczyliśmy się zapożyczać cudze myśli, sformułowania, pomysły i nie dlatego, że cierpimy na ich brak. Najczęściej boimy się iść za swoimi, ponieważ boimy się oceny i porażki. Nie jest to ani dobre ani złe, jest takie jakie jest, ale nie jest nasze. Czasami wystarczy jedno znaczące dla naszej podświadomości wydarzenie, w którym to co stworzyliśmy spotyka się z negatywną dla nas oceną i które przejawia się silnymi emocjami takimi jak wstyd, złość czy lęk. Na tej podstawie tworzy się wzór powodując, że będąc w podobnych sytuacjach, nasze ciało w sekundę reaguje w nieprzyjemny sposób (ściskiem, drętwieniem, przyspieszonym biciem serca), a umysł produkuje niewspierające nas myśli. To klasyczna reakcja stresowa walcz/uciekaj. Dopóki nie zmienimy wzorca reagowania, dopóty w tych określonych sytuacjach będziemy się stresować i tworzyć kolejne blokady uniemożliwiające nam realizację prawdziwego potencjału. Kiedy uruchamia się wzorzec reagowania, jesteśmy w swoistym transie i działamy na to rodzaj analizy, która ma na celu wyjaśnienie i wydobycie wewnętrznego sensu” (to część cytatu dot. literatury). Idąc jednak dalej, dodałabym, że dotyczy to sensu osoby interpretującej, a nie autora. Co oznacza, że to samo dzieło może mieć tysiące różnych sensów. Czy to ma sens? Czyż, nie jest istotne co wyniesiemy dla siebie z tego z czym obcujemy. I tu znowu nasuwa mi się przykład naszych szkół, w których ocenia się zgodność napisanego sensu z sensem napisanym przez kogoś innego… Czyli nie ma tu analizy, jest tylko kopiowanie sensu, dostrzeżonego przez kogoś innego. Być może widać tu emocje, które mnie niosą kiedy to piszę, ale moje dziecko właśnie się z tym mierzy, a ja ponownie razem z nim. Tracimy cenną energię na odtwarzanie zamiast na tworzenie i własną interpretację, bo świat w naszym przekonaniu promuje to siebieMoja córka dostała pamiętnik, w którym na jednej pustej kartce zapisane jest zdanie „To miejsce na wyrażenie siebie”. I usłyszałam „mamo, co to znaczy wyrazić siebie?”. No właśnie, czym jest wyrażenie siebie. Dla mnie to tworzenie przez siebie, we własnych emocjach i odczuciach. Nie ma znaczenia co to jest, bo to jest Twoje drogi czytelniku. Może to być dosłownie wszystko i dosłownie nic. I mogę to odebrać zupełnie inaczej niż TY – ba, zapewne tak będzie. Ostatnio wyrażałam siebie i rozbudzałam swoją twórczą naturę za pomocą obrazu. Pierwszy raz w życiu miałam farby akrylowe, profesjonalne pędzle i tablice malarskie. Przy muzyce zaczęłam malować i malowałam nieprzerwanie przez 20 minut. Na samy początku umysł produkował oceny, zastanawiałam się czy nie jest to zbyt „jakieś”, ale kiedy odpuściłam, porostu malowałam. Efekt mojego wyrażenia siebie jest na wzorcówJeśli chcesz rozbudzić w sobie to co miałeś od zawsze, ale być może schowałeś do szuflady na samym dole biurka, możesz już dziś zacząć uruchamiać na nowo własny potencjał. Pierwszą techniką jest medytacją, która aktywuje prawą, twórczą półkulę mózgową i wzmacnia obszary odpowiedzialne za kreatywność (potwierdzają to liczne badania :). Drugim jest wprowadzanie do swojej codzienności wyzwalaczy. Po prostu zrób coś, czego nigdy nie robiłeś lub zrób w sposób, w jaki nigdy tego nie robiłeś (np. zacznij czesać swoje włosy ręką niedominującą, idź na przypadkowy film do kina, zrób coś co przełamie twój schemat). Zrób też coś, co na samą myśl o tym wywołuje mrowiący entuzjazm, ekscytację i ciekawość. Bez oczekiwania co do efektu, bez próby oceny i interpretacji osiągniętego rezultatu. A jeśli umysł stworzy takie myśli, tylko je zauważaj i puszczaj jak latawce na wietrze, bo to co robisz, robisz dla siebie. Nikt nie musi tego rozumieć, nawet ty sam na początku nie musisz. Ale jeśli wejrzysz w to co zrobiłeś, poczujesz czym to jest, czymkolwiek będzie..emocją… zmienić pewien wzorzec, musimy wytworzyć nowe połączenia w naszym mózgu, który zastąpią ten stary, niewłaściwy dla nas. A więc im częściej coś robimy, tym więcej połączeń tworzymy i tym trwalsze zmiany w nas następują. Tu nie ma drogi na skróty, potrzebne jest regularne działanie.Przy tym wszystkim pamiętajmy jednak, co autor miał na myśli" - mówi Natalia Niemen w nagraniu. W opisie pod filmem dodała też: "Nie dodawajmy Niemenowi czegoś, co nie było jego udziałem.
Myśli nowoczesnego Polaka – tekst polityczny Romana Dmowskiego . Podstawę dla pierwszego wydania książkowego Myśli z 1903 stanowiła seria artykułów Dmowskiego ukazująca się w 1902 na łamach „ Przeglądu Wszechpolskiego ” pod pseudonimem R. Skrzycki [1]. Wydanie to miało nakład około tysiąca egzemplarzy i ukazało się pod
🤖 Hungry for data? 🤖 As you guessed, this page is to confirm your affiliation to the human race.3. Postępowanie więźniów determinuje głód i wola przeżycia, strach. W opowiadaniu jest mowa o Bekerze, który skazał na śmierć swojego syna za kradzież jedzenia, przy tym idealnie definiując głód: "Głód jest wtedy prawdziwy, gdy człowiek patrzy na drugiego człowieka jako na obiekt do zjedzenia"zapytał(a) o 19:44 Co autor miał na myśli, rysując ten obraz? Co czujesz widząc ten obraz?TAK WIEM ZOSTAŁAM SZOPENEM CZY TAM DAVINCI. Odpowiedzi Podła odpowiedział(a) o 19:46 no że gościu się powiesił a jakiś królik z fiutem się z niego naśmiewa ℓє - ♥ odpowiedział(a) o 19:46 czuję, jak wielka jest twoja zboczona wyobraźnia. anetkaXD odpowiedział(a) o 19:46 ktoś sie powiesił a królik sike :D tak naprawdę to królik zabił tego kogoś, kto się powiesił, jest upozorowane samobójstwo (krzesło na to wskazuje), widzę też węża na drzewie, czyli to może być Eden, zabójstwo w raju? Kain i Abel? Kain był królikiem, a Abel człowiekiem i to z zazdrości o to Kain zabił Abla?takie pytanie-czemu ten królik ma [CENZURA] na wierzchu? o kurde dobre błahahahahahahaha ha ;d Bue. odpowiedział(a) o 19:50 Uch... no piękne dzieło. :P Może myślał, że zostanie powieszony i myśli o dziwnym króliku! kolo0z odpowiedział(a) o 20:54 Louah odpowiedział(a) o 20:59 Ha! Wiedziałam, że faceci króliki też mają okres! :DNie wiem jak ten facet się powiesił skoro nadal stoi na ziemi... i dlaczego nosi sukienkę. że tamten gościu się powiesił a królik z fi* się cieszy blocked odpowiedział(a) o 14:53 Widząc ten obraz czuję niepohamowany brak obrazu: Wydaje się, że na obrazie jest królik jednak to nie prawda. Tak naprawdę to jest zając.. Na pierwszy rzut oka jest on szczęśliwy, ale widać, że pod tym uśmieszkiem kryje się jego rozpacz z powodu pająka. Pająk jest uwięziony na plaży w grzechotce. Właśnie dlatego zając próbuje nasikać na grzechotkę by uwolnić pajęczaka. Z kolei postać wisząca na sznurze to nie kobieta. Nie. Jest to mężczyzna, a sznur to nie sznur tylko lijana drzewa. Z drzewem łączy się historia mężczyzny ponieważ on wystrugał krzesło, niestety jedna noga była krótsza od pozostałych. Stanął na krześle by zerwać z drzewa owocowe warzywo. Wtedy to by dobrze się trzymać owinął szyję dookoła lijaną. Wtem odezwała się krótsza noga krzesła, te się przewróciło, a mężczyzna zawisł. Taka jest moja historia tego rysunku. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Feb 10, 2022 · To może Ci się spodobać. Polubienia: 470,Film użytkownika ~realistic role player~ (@yuka.eq) na TikToku: „Co autor miał na myśli?🧐《 #realsso 》@zagalopowani opowiedz jak to miało wyglądać w twojej głowie 😆 w tle @rrp_sso_harita☆~ #viral #Sing2tomojachwila #rrp #fyp #sso #realsso”.dźwięk oryginalny - ~realistic roleOd kiedy przyszło nam siedzieć w domu z potomstwem i prowadzić szumnie nazywane nauczanie zdalne – które na ten moment przypomina mi bardziej działanie emalia. Nauczyciel przekazuje co należy wykonać, latorośl to robi i odsyła odpowiedź. Podniecamy się ponownym odkryciem poczty elektronicznej która istnieje od 1965! Nie przypominam sobie żebym wiedział jak ktokolwiek posrał by się z radości i tańczył dokoła kuchenki bo gaz w niej zapłonął – ogień też dawno temu wymyśliliśmy i nikt nie robi z tego powodu sensacji. Moją największą zmorą był zawsze język polski i pytanie znienawidzone przez pokolenia „co autor miał na myśli”. Ciekawe skąd dzisiaj wiadomo co poeta piszący w ciemnym średniowieczu miał na myśli. Nawalił się w karczmie, zaczął przenosić na papier co mu tam do głowy przyszło a kilkaset lat później ludzie rozkmniają to jako arcydzieło literatury. To jest dopiero prank! A nie podkładanie komuś pierdzącej poduszki i wrzucenie filmu na YouTube. Zacząłem się zastanawiać co będzie jak kiedyś ktoś te moje głupoty przeczyta. Czy też rozbiorą to na części pierwsze zastanawiając się co miałem na myśli? Sam chciałbym wiedzieć! Postanowiłem podjąć ryzykowną próbę takiej analizy na podstawie klasycznego monologu będącego nagraną rozmową telefoniczną Pana Czesława ze swoją rodziną zamieszkującą w malowniczym Grajewie. Czesio z Grajewa dzwoni z Ameryki do Polski Podmiot liryczny jest mieszkańcem miasta Grajewo położonego na podlesiu. W prowadzonej przez niego rozmowie telefonicznej ze Stanów Zjednoczonych w których pracował daje się zauważyć silna obawa, niepokój o stan majątkowy rodziny która została w ojczyźnie. Opis postaci można wywnioskować wyłącznie z pojedynczych fragmentów dzieła jak na przykład „przejdzie mnie zdechnąć w tej Ameryce” czy „zaciskam zęby te których nie mam” co wyraźnie opisuje podeszły wiek oraz problemy stomatologiczne z jakimi zmagał się Pan Czesław, jest to także metafora do niemocy i braku możliwości poradzenia sobie z otaczającą go rzeczywistością pomimo szczerych chęci realizacji własnych marzeń, bo ugryzł by ale nie ma czym – może co najwyżej wyciamkać. Można mieć też podejrzenia że jest uzależniony od alkoholu – „ale ja nie pije, ja tylko piwo pije” Bohaterem targają różne rozterki i trudne wybory egzystencjonalne. „…żercie kupiłem i nie wiem czy do piątku wyżyję, (…) a palę od skurwysyna i w nocy i w dzień”. Brak możliwości rozwiązania tych konfliktów powoduje narastanie niepokojów wewnętrznych. Utwór jest bardzo spójny pod względem wyrażania emocji oraz stanowczości wypowiedzi. Jedynym zagadkowym i nie rozwiązanym do dziś fragmentem pozostaje zdanie „Czesiek lalkę kup, Czesiek huja kup” ponieważ nie jest oczywisty adresat tych podarunków. Mimo iż hasło „huja kup” w połączeniu z lalką mogło by sugerować nabycie owych przedmiotów w sex shopie o które w latach 80′ było w Polsce trudno ponad to wiadomo jest że ówczesne społeczeństwo było dość pruderyjne a co za tym idzie można postawić odważną hipotezę że chodziło tylko o lalkę ze sklepu zabawkowego a huj miał być tylko podkreśleniem że rzeczywiście huja dostanie. Myślisz że teraz wiesz co Czesław miał na myśli? Po prostu mówił co myśli i po co to roztrząsać i zajmować ludziom w szkole łeb jakimiś pierdołami o żabach zamiast skupić się na tym co ważne. Wychodząc ze szkoły każdy będzie wiedział jakie są organizmy jedno i wielokomórkowe oraz jaka jest barwa chlorku siarki, za to nigdy nie wypełni samodzielnie PIT czy nie ogarnie najprostszych spraw w urzędzie. Wiesz na czym polega paradoks? Kiedyś nie było łatwego dostępu do informacji ale ludzie wiedzieli wszystko, teraz informacji jest od huja a nikt nic nie wie – bo mieć nie znaczy umieć z tego korzystać. To tak jak z głową wszyscy mają ale jedni z niej korzystają a innym służy tylko jako zatyczka żeby woda nie leciała do środka.
50K subscribers in the okkolegauposledzony community. Witamy na stronie internetowej smieszne.pl miłej zabawy
FeedRadioPodcastyBaza muzycznaLista przebojówPracaPomocFeedback i pomysłyPolityka PrywatnościRegulamin ogólny korzystania z serwisuRegulamin korzystania z usługi subskrypcyjnej newonce clubFeedRadioPodcastySzukajMój profil Co miał na myśli? Małgorzata Puzyr. 24 lipca 2023, 13:40 51. Krzysztof Hołowczyc ocenił nagranie z wypadku syna Sylwii Peretti i wywołał burzę. Mówię o sobie fotograf i podróżnik. Zawodowo pracuję obecnie jako architekt IT. W 2006 r. kupiłem swój pierwszy cyfrowy aparat i ruszyłem w podróż do Anglii. Rok później zawędrowałem do Gruzji, gdzie rozpoczęła się moja przygoda z prawdziwą ulubione motto to słowa Jacka Boneckiego: "Dziękuję słońcu za światło". W myśl tej zasady większość moich podróży jest podporządkowana poszukiwaniu światła i warunkom pogodowym i ciągłym sprawdzaniu "Gdzie jest słońce?".Każda kolejna wyprawa sprawia, że sięgam coraz głębiej w tajniki fotografii zbierając kolejne doświadczenia i podnosząc swoje ciągu ostatnich lat na liście sfotografowanych krajów znalazła się większa część Europy w tym ulubiona Norwegia oraz takie miejsca jak Alaska, Arizona, Kamczatka, Nepal, Namibia czy Bajkał might also likeJan 1, 2014 · Co realny autor miał na myśli, kiedy pi-sał swój utwór? To pytanie Eco nie interesuje; intere suje go jedynie abs-trakcyjny twór, który ok reślił mianem AM właśnie, a który oznacz a dla .
Niezwykłe, wzruszające i dające nadzieję przesłania książek i filmów Tak to już jest, że artyści wiedzą i widzą więcej. Starają się oni przekazać nam tę wiedzę w swoich dziełach, często w formie alegorii i metafor. Akcja wielu książek i filmów rozpoczyna się lub nabiera właściwego tempa, gdy następuje moment zejścia do podziemi. W dzisiejszym felietonie opiszę bardzo skrótowy przesłanie fragmentów trzech filmów. Te filmy czy też dzieła literackie, to: Władca Pierścieni, Truman Show, Robocop 3 (sic!). Bohaterowie „Władcy pierścieni” schodzą do podziemi by spotkać się z przeszłością Tak się dzieje we Władcy Pierścieni podczas eksploracji opuszczonej kopalni, w której spotykają trupy z dawnych czasów. Jest to symbol zapomnianych i ukrywanych przed światem „szkieletów w szafie” trzymanych przez konserwatywne, purytańskie społeczeństwo. Społeczeństwo oparte na hierarchii, patriarchacie, konserwatyzmie poznawczym, tresowane według antyludzkiej doktryny kapitalizmu i racjonalizmu, tworzy mnóstwo takich „trupów w szafie”. Mówi się, że każda rodzina, każda grupa, klasa szkolna, każda firma – ma takie skrzętnie ukrywane szkielety w starych, zamkniętych na wiele kłódek szafach. Moją rolą, misją i powinnością (och, jakże to nieskromnie brzmi) jest docieranie do tych „trupów w szafie„, i mówienie o nich publicznie. One istnieją, a my jako społeczeństwo wcale nie jesteśmy tak konserwatywni, ułożeni, zajebiści, pełni cnót jak twierdzimy. Śmiem twierdzić, że jest wręcz przeciwnie. Tych milionów szkieletów już nie ma gdzie chować, wszystkie szafy są nimi zapełnione, a fabryki nie nadążają z produkcją nowych. (Metafora taka). Ciemna, mroczna kopalnia z Władcy Pierścieni, w której umarli dawno ludzie (umarłe dawno sprawy..) zaczynają ponownie mówić, jest również symbolem rozjaśniania cieni z podświadomości. Nie można ich wypierać, negować, zamykać w szczelnej szafie czy kopalni. Bo one prędzej czy później dojdą do głosu. Truman Show – uwolnienie z systemu przychodzi przez odrzucenie społecznych schematów i propozycji na życie W filmie „Truman Show” główny bohater, uwięziony w strukturze systemowej, czasami schodzi do piwnicy (takie mini-podziemia). Ma tam ukryty sekretny skarb – wspomnienie kobiety Sylvii Garland, która chciała go przed laty wyrwać z systemu. Truman pewnej nocy („ciemna noc ducha„) schodzi do piwnicy, niejako „ogłusza” i „oślepia” nadzorców systemu. Drąży podziemny tunel, przemierza przez nocną głuszę do portu, by zmierzyć się ze swoim największym lękiem – lękiem przed morzem. Morze – Archetyp praoceanu z którego wyszło i wyewoluowało życie. Morze to także symbol początku i końca, odwiecznego „koła zamachowego życia„. Również symbol żeński. Lęk przed morzem który miał Truman można interpretować na trzy sposoby: -lęk przed śmiercią; -lęk przed „zmieceniem przez wzburzoną falę społeczeństwa” a więc z jednej strony, przed uniformizacją totalną, a z drugiej strony – przed ostracyzmem w przypadku braku uniformizacji i utraty, zaprzedania siebie. -lęk przed kobietami i swoją wewnętrzną kobiecą stroną. Zauważcie też, że Truman nie jest w stanie wydostać się „oficjalnymi” wyjściami z systemu, w którym jest on uwięziony. Nie może wyjechać autobusem do Chicago – bo się psuje. Nie może wypłynąć promem – bo paraliżuje go lęk na widok specjalnie zatopionej łódki. Nie może też wyjechać mostami prowadzącymi na drugą stronę zatoki, bo są one zakorkowane, niedrożne, niewydolne. A gdy jakimś cudem udaje mu się przejechać mostem na drugą stronę zatoki – zatrzymuje go „ściana„. System sięga po argument ostateczny – awarię reaktora atomowego (obezwładniające, niewidzialne zagrożenie życia atakujące ‚nie wiadomo skąd’). System wmawia Trumanowi, że uratował go przed przyjęciem potężnej dawki radiacji i niechybną śmiercią. Tymczasem żadnej radiacji nie było, bo jak wiemy z filmu, było to zaaranżowane i zapewne ćwiczone wiele razy wcześniej widowisko. Oczywiście, że jest to symbol. Właśnie tak postępuje kościół katolicki i inne religie, strasząc piekłem, diabłem, new age, okultyzmem tych, którzy chcą się wyrwać. W filmie, gdyby Trumanowi udało się ominąć zainscenizowane przedstawienie, prawdopodobnie zauważyłby, że to „oficjalne” wyjście z systemu tak naprawdę nigdzie nie prowadzi, a jeśli już – to do ściany, do kresu, gdzie dalej system już nie sięga. Te oficjalne wyjścia proponowane przez system (autobus do Chicago, biuro podróży, prom, mosty) są symbolami naszych ziemskich schematów i pomysłów na życie. Ideologie, religie, społecznie akceptowalne recepty i modele życia. Czyż nie są one straszliwie niewydolne? Czyż nie przynoszą one ogromu nieszczęścia, cierpienia, nienawiści, podziałów? Czyż nie prowadzą one donikąd? Truman musi więc działać inaczej niż proponuje to system (społeczeństwo). Najpierw usypia czujność strażników systemu, czyli udaje, że robi to, co zawsze. Buduje podziemny tunel z piwnicy. Wychodzi nim w niepilnowaną przez czujne, wszystkowidzące oko systemu noc – ciemną i niezbadaną. Eksploruje ją, prawdopodobnie bocznymi drogami udaje się do portu. Pokonuje swój największy lęk i wyrusza łodzią na pełne morze. Dostrzega to architekt systemu – Christof – i poprzez sprowadzenie na niego sztormu, próbuje go zawrócić. Nie udaje mu się to, a Truman dociera do ściany po tym, gdy jego łódź uderza w nią. Dociera do symbolicznego miejsca, gdzie system się kończy, gdzie ma swój kres. Tam staje się on zwyczajnie niewydolny, a poza ścianą już nie ma swojej władzy. Na sam koniec opowieści o filmie Truman Show dodam, że wyzwolenie głównego bohatera przychodzi poprzez.. kobietę. Sylvia Garland zbuntowała się przeciwko systemowi i dała mu wskazówki, jak wyjść z tego systemu. On ją zapamiętał na całe życie. W pewnym momencie zorientował się, jaką rolę odgrywa jego żona – ma cementować jego uśpienie, jego więzi z tym nieludzkim systemem. Ucieka od niej, uciekając z systemu. Jeszcze co do osoby architekta – Christofa – otóż nadaje on z tzw „księżycowego studia„, czyli pokoju mieszczącego się w urządzeniu imitującym księżyc. Jakie propozycje macie co do możliwej symboliki w tym zawartej? Jestem bardzo, ale to bardzo ciekaw. Film Robocop – czy zawiera głębsze przesłanie? Również film Robocop 3, kojarzony głównie z światem filmów SF i sensacyjnych, zawiera motyw zejścia do podziemi. Film ten to futurystyczna, dystopijna wizja upadłego miasta Detroit zarządzanego przez totalitarną korporację OCP. Podporządkowała ona sobie policję, media, prawo, i wszelkie inne dziedziny życia społecznego. W świecie realnym mamy obraz bardzo podobny, tylko sankcje są nieco mniej widowiskowe, mniej medialne. Ofiary neoliberalnego kapitalizmu odchodzą raczej po cichu, bez rozgłosu jaki miał miejsce w filmie Robocop 3. Robocop, czyli główny bohater, również dochodzi do kresu systemu, podług którego został stworzony i podług którego działa. Otóż w bitwie między oddziałami pacyfikującymi miasto, dowodzonymi przez szefa policji, ginie jego policyjna partnerka. Nie może on nic zrobić, ponieważ dyrektywy systemu uniemożliwiają mu atakowanie oddziałów pacyfikacyjnych. Wtedy zamierza przyłączyć się do rebeliantów. Schodzi on wraz z nimi do podziemi. Tam, jak się okazuje, jest drugie miasto, również tętniące życiem. Dodatkowo żyje tam dużo ludzi jakby „widzących więcej” – czyli rebeliantów sprzeciwiających się tyranii OCP. Istotne jest to, że Robocop podczas symbolicznego przejścia przez podziemia, ma częściowo sparaliżowane mechanizmy swojego cybernetycznego organizmu. Chodzi z wielkim trudem, musi korzystać z niepewnej i wątłej pomocy uciekających z nim ludzi. Jest to symbol oderwania się od systemu i wejścia na nieznany, niezbadany teren, pełen krętych tuneli, niewiadomych i tajnych przejść, gdzie zdać się trzeba na intuicję i prowadzenie przez wyższą jaźń. Robocop w podziemiach nie może już ufać systemowym mechanizmom, czyli swojemu cybernetycznemu ciału. Jest ono zepsute. Musi się zdać na żywego człowieka. W podziemiach życia, systemowe mechanizmy są więc oślepione, nie działają w pełni, nie działają prawidłowo. Poprzez ten labirynt prowadzi nas coś innego. W bazie rebeliantów Robocop zostaje naprawiony, a następnie ratuje sytuację na powierzchni, poprzez założenie prototypowych skrzydeł, umożliwiających latanie. Czego symbolem są skrzydła głównego bohatera? Jest to symbol nieznanych, niezbadanych i niepewnych możliwości (w filmie skrzydła te są dopiero prototypem, a nie wersją finalną). Często jednak okazuje się, że gdy odważymy się użyć tych możliwości (skrzydeł) – zdziałamy cuda. Warto też dodać, jakich ludzi system wystawia jako swoich pretorianów, obrońców, gdy uczciwi policjanci w proteście przed zbrodniczymi działaniami korporacji OCP odchodzą z pracy i przechodzą na stronę rebeliantów. Otóż system używa zdemoralizowanej młodzieży, której rozdaje broń i każe im zabijać wszystko, co się rusza. W istocie młodzież której jedynym „programem” jest: papieros, alkohol, narkotyk, seks, rozrywka, impreza, muzyka – i tak w kółko, aż do zerzygania – jest największym kontrolerem systemu, matrixa. W rzeczywistości taka dość prymitywna mentalność (papieros, alkohol, narkotyk, seks, rozrywka, impreza, muzyka) cechuje większość społeczeństwa. Dorośli, 30, 40 a nawet 50 letni ludzie, a są na poziomie emocjonalnym, mentalnym i duchowym rozwydrzonego 14-latka. „Umłodzieżowiono” wszystko, na czele z mentalnością, wartościami, czy choćby muzyką. To, co zrobiono muzyce, jest po prostu straszne. Większość muzyki to po prostu młodzieżowe subkultury – twory niezwykle destrukcyjne, antyspołeczne, psychopatyczne. W końcowej scenie filmu Robocop musi walczyć z dwoma bezdusznymi maszynami – o japońskich rysach twarzy. Jednak rebelianci włamują się do ich systemów, i w konsekwencji, prosystemowe maszyny walczą ze sobą na śmierć i życie, i niszczą się nawzajem. Jak to można odnieść do naszej realnej rzeczywistości? Otóż te maszyny, bezduszne, o psychopatycznych i nienawistnych rysach twarzy, są symbolem prawdziwych i równie bezdusznych „maszyn” pracujących dla ziemskiego systemu, matrixa. Czyli ideologii, religii, doktryn, schematów, modeli światopoglądowych. Są one tak samo zimne, okrutne, bezduszne i martwe, jak filmowe maszyny. Kluczem jest wyzwolenie się z tych ideologii i innych doktryn. Bycie ponad nimi, świadomość, że żadna z tych ideologii, doktryn, nie opisze całej złożoności świata i nie opisze całej prawdy. Ale dodam coś jeszcze.. Owszem, nie jestem żadnym wysoko wtajemniczonym ezoterykiem / okultystą. Nie uważam się też za osobę „oświeconą„. Ale swoje wiem. Otóż systemu nie można pokonać, zmienić, bo ma bardzo silne mechanizmy zabezpieczające. Ale jest jedna wyrwa w systemie.. Bowiem system można zniszczyć, czy mówiąc kolokwialnie – „rozjebać w pył„. Można tak zrobić, że te ideologiczne maszyny zaczną się same zwalczać, pożerać, gnić od środka, tak jak w filmie Robocop 3. Trzeba tylko zwrócić je przeciwko sobie. Systemu nie da się pokonać i zmienić, ale.. da się go zawirusować i zniszczyć Pamiętajmy jedno.. Ludzie systemu są niezwykle zgodni, jednomyślni, karni, zdyscyplinowani, zjednoczeni. To nam, rozgorączkowanym i szukającym wszędzie spisków antysystemowcom, tego bardzo brakuje. Tego powinniśmy się od nich uczyć, bowiem: „Godzi się uczyć i od wroga„, jak głosi starożytna maksyma. Ale nie o tym tylko chciałem powiedzieć. Bo im większa niezgoda, im większy krach w łonie na ogół zgodnego systemu, tym lepiej. Wszak mówi się – „Ordo ad Chao” – Porządek powstaje z chaosu, a na gruzach starego, zepsutego systemu, zbuduje się Nowy Porządek, choćby trochę lepszy. Otóż należy zwrócić przeciwko siebie rozgorączkowanych, ideologicznych i religijnych oszołomów. Ateiści (racjonaliści) kontra katolicy, tęczowe lewactwo kontra korwinistyczne prawactwo. Trzeba wspierać radykalizmy, oszołomstwa, tendencje nienawistne w tych grupach (ideologicznych i religijnych) co sprawi, że będą one toczyły nieustającą wojnę. Pisałem o tym w kontekście katolicyzmu w felietonie poniżej: –Ezoteryka: Franciszek I to „nasz człowiek” który zakończy historię kościoła? To, co powyżej napisałem, może wydawać się wręcz szokujące.. Ale przecież chodzi o efekt odśrodkowy. Większość społeczeństwa jednak nie lubi radykalizmu i oszołomstwa. I to obojętnie czy jest to oszołomstwo ateistyczne (racjonalistyczne) czy katolickie. Obojętnie, czy jest to oszołomstwo korwinowo-nacjonalistyczne, czy też tęczowo-lewackie. Ludzie, którzy choć trochę czują sercem i duchem, będą patrzyć z obrzydzeniem na to wzajemne oszołomstwo i radykalizm. Będą bardzo powoli, lecz nieubłaganie odchodzić od złudnych iluzji społecznych – czyli ideologii, religii (w tym religii racjonalistycznej), od sztywnych schematów wierzeń. I o to właśnie chodzi. Jedną z najważniejszych prawd duchowych głosi bowiem, że przemiana, zmiana, nie przychodzi porządnie, bezboleśnie, podczas medytacji, upajania się pięknem przyrody.. Choć to też jest bardzo ważne. Prawdziwa przemiana często prowadzi przez rozpad, anihilację, gruzy starego systemu.. Popatrzcie na to co stało się na Islandii, Węgrzech, Grecji, a teraz dzieje się w Polsce. Te kraje były rządzone przez kapitalistycznych psychopatów podporządkowanych niemieckim i francuskim finansistom. Dopiero gdy zostały doprowadzone do ruiny, społeczeństwa się obudziły. W Polsce przyszła ekipa rządząca (choć też nie będzie to ekipa idealna i w 100% czysta) będzie odbudowywać kraj praktycznie od zera. Bo obecna władza stosuje taktykę spalonej ziemi i „po nas choćby potop„. W tej zdawałoby się czysto politycznej sferze, także widać duchowy zamysł – powinniśmy się w te nasze polskie, a potem europejskie przemiany, włączyć. Przede wszystkim sercem i duchem – bo to jest najsilniejsza broń w walce z psychopatami i ich mechanizmem opresji. O przesłaniach dzieł kultury i pop-kultury pisałem też w innych felietonach: –Bądźmy jak główny bohater filmu „Truman show” – uwolnijmy i obudźmy się! –O paradoksie Supermana. To mężczyźni są dyskryminowani! Feministki bezczelnie kłamią! Autor: Jarek Kefir Popierasz ideę strony Jarka Kefira? Podobają Ci się moje artykuły, wklejane linki, informacje, obrazki? Dołącz do grona dobroczyńców i wesprzyj moje niezależne kanały informacji! 🙂 Link z informacją, jak to zrobić:
- ሠи ևφጢз
- Хየпсոбե лասև ցуպеդεյоп
- Φጧጨο εпсաթи գачаሕυψէ
- Свዞкιкуአω վифአባօв прաзв
- Бιψа ረጎփ хотвιзар
- Ցաслаዳի αδеዓι ጆθςωбу рсιֆωσаλυч
Takie przemówienie wygłosił Aleksander Mrówczyński z Prawa i Sprawiedliwości. Co autor miał na myśli? TVN24; Najnowsze; Fakty; Wybory 2023; TVN24 GO; Polska; Świat; Miasta: Warszawa.